Wszystkie drogi prowadzą do Bag End.
Witaj w drugiej odsłonie wpisu na temat Hobbitonu! Nasza droga wiedzie w przód i w przód. A jakże! Ostatnio skończyliśmy na odwiedzinach domu Sama Gamgee, ale to jeszcze nie koniec przygody. Zapraszam Was w dalszą drogę śladami Bilba i Froda Baggins zwiedzając Hobbiton, miejsce zarówno magiczne, jak i zielone.
To ogromne drzewo sosnowe zostało później przemianowane mianem “drzewa imprezowego” i znajdowało się w bardzo dogodnym miejscu koło jeziora. To właśnie jeden z powodów, dla których ten teren przykuł oko Petera Jacksona. Ponoć latano helikopterem nad terenami Nowej Zelandii i to właśnie z lotu ptaka tereny należące do farmy rodziny Aleksander, mające jezioro i dużo drzewo sosnowe, wydały się tak idealne do stworzenia wioski hobbitów tutaj. Okoliczne pola uprawne oraz fakt, że wokół farmy nie było ustanowionych dróg ani instalacji elektrycznych, żadnego znaku współczesnej cywilizacji tym bardziej sprzyjało stworzeniu Hobbitonu w tym miejscu. Nasza wycieczka trwa dalej, mijamy wszystkie urocze norki i dowiadujemy się wielu ciekawostek od przewodnika. Niestety, wycieczka przesuwa się w dość szybkim tempie i nie możemy zbaczać ze ścieżki, żeby robić dodatkowe zdjęcia i filmiki.
Ciekawostka od przewodnika:
Przy jeziorze zalęgły się żaby, ale były tak głośne, że podczas kręcenia scen przy jeziorze trzeba było je wszystkie wyłowić i przenieść w inne miejsce!
Ciekawostka od przewodnika:
Pamiętacie jak wspomniałam, że po skończeniu nagrań do Władcy Pierścieni plan Hobbitonu został częściowo rozmontowany? Znajdujące się nad Pagórkiem drzewo, które wcześniej zostało tam przesadzone z innej części farmy, zostało usunięte. Przy odbudowywaniu planu filmowego do Hobbita, tym razem trwalszego, potrzebne było drzewo, które wyglądałoby podobnie, ale jednocześnie wyglądające na młodsze, jako że akcja Hobbita dzieje się przecież przed wydarzeniami z Władcy! I co tu teraz zrobić? Drzewo, które tam widzimy zostało stworzone ze sztucznych materiałów zupełnie od podstaw, a wszystkie listki na nim zostały sprowadzone z Tajwanu, i wymieniane są co 2 lata!
Karczma pod Zielonym Smokiem
Wycieczka na planie filmowym kończy się przysługującym wszystkim drinkiem w Karczmie pod Zielonym Smokiem. Wnętrze karczmy zostało w pełni zrekonstruowane, tak aby wyglądało tak jak w filmach, to ostatni punkt wycieczki i chwila wytchnienia po wielu emocjach. To właśnie jest ten moment wycieczki, kiedy zdajesz sobie sprawę, że to już koniec i że to ostatnie chwile w Hobbitonie. Ale nie ma bardziej hobbickiego sposobu na uczczenie tej chwili niż wypicie szklaneczki pysznego piwa lub cydru wraz z towarzyszami podróży!
Na miejscu dostępne są piwa, cydry oraz bezalkoholowe piwa imbirowe warzone na miejscu specjalnie dla gości Karczmy pod Zielonym Smokiem. Wnętrze jest niesamowicie przytulne, a ściany aż huczą od zasłyszanych historii i pieśni.
Ciekawostka od przewodnika:
Ponoć aż 60 osób (budowniczych i architektów) pracowało nad ukończeniem projektu Zielonego Smoka oraz towarzyszących mu terenów.
Sklep z pamiątkami
Sama nie wiem czego się spodziewałam po sklepie z pamiątkami w Hobbitonie. Po przeżyciu takiej super przygody, odwiedzeniu zakamarków Hobbitonu, który jest piękny, zielony, świeży, realistyczny, nieskażony elektroniką, po prostu cud miód i orzeszki! Wchodzimy do miejsca, które ma dużo plastiku i kiczu. Bardzo chciałam sobie kupić jakąś bluzę lub koszulkę, ale nic mi się tam nie podobało. Takie trochę zażenowanie, po wręcz duchowym przeżyciu przenieść się do teraźniejszości, bylejakości i magnesów na lodówkę. Nie mam nic do magnesów, sama je zbierałam przez jakiś czas, ale to chyba przemawiał przeze mnie ten żal za tym, że to już koniec. W sklepie, oprócz magnesów, można było kupić przepiękne mapy, a także odzienie Elfów. Pamiętacie te cudowne płaszcze Elfów, które dostosowywały się do otoczenia niczym kameleony? ($900 nowozelandzkich za sztukę)
Niektóre z tych pamiątek były dla mnie zbyt kiczowate, choć z drugiej strony rozumiem, że po takiej wycieczce ludzie lubią kupować tego typu rzeczy.
Dla mnie najważniejsze co mogłam zabrać ze sobą na pamiątkę z Hobbitonu, to piękne wspomnienia i zdjęcia, którymi się tutaj z Wami podzieliłam!
Jednakże nie wyszliśmy stamtąd z pustymi rękami. Kupiliśmy przepiękną mapę Śródziemia, która umila nam dni w Seattle. Kupiliśmy też pamiątkowe kartki, które wysłaliśmy znajomym i rodzinie.
To wspaniale, że wytrwałeś/łaś ze mną do końca przygody w Hobbitonie. Cieszę się też ogromnie, że powstały te dwa wpisy, nawet nie wiesz jaką frajdę mi zajęło ich opracowanie! Dla mnie to ekstra pamiątka, do której na pewno będę wracać, a Ty może gdzieś tutaj między wierszami poczułeś na chwilę jakbyś również odwiedził to wspaniałe miejsce.