Hobbiton.
Chciałam wymyślić jakiś fajny tytuł, ale nie jestem w stanie pomieścić w nim słów ekscytacji, które mi towarzyszą jak tylko o tym myślę. Wiecie, że mówi się o Disneylandzie, że to najszczęśliwsze miejsce na świecie... no właśnie. Hobbiton, a właściwie plan filmowy znajdujący się w Nowej Zelandii, bo o nim dzisiaj mowa, to dla mnie taki Disneyland razy milion. I nadal nie mogę uwierzyć, że tam byłam! I choć mój czas tam był bardzo krótki, to jakże niezapomniany. Niech świadczy o tym to, że na KAŻDYM zdjęciu mam uśmiech od ucha do ucha. Serio, nie mogłam znaleźć prawie żadnego, na którym miałabym w miarę normalną minę. ;P Zresztą zobaczcie sami.
Plan filmowy Hobbitonu znajduje się 10 kilometrów za miastem Matamata, na farmie owiec rodziny Alexander w Nowej Zelandii. Ogromny obszar farmy posłużył częściowo, aby stworzyć pełnowymiarową wioskę Hobbiton, a częściowo służy do dziś jako farma owiec i bydła. Kiedy budowano plan zdjęciowy, najpierw na potrzeby Władcy Pierścieni w 1999 roku, użyto tymczasowych materiałów, a po skończeniu nagrań plan został zredukowany/rozebrany. Jego przeznaczeniem nie było przecież zostać atrakcją turystyczną, a planem filmowym. Aby przystosować miejsce ponownie do ekranizacji Hobbita w 2011 roku, należało odbudować to co wcześniej zburzono, zajęło to aż 2 lata i tym razem użyto bardziej trwałych materiałów mających przetrwać wiele lat.
Swoja wizytę w Hobbitonie zaczęliśmy w prawdziwie hobbickim stylu od uczty, lub jak kto woli drugiego śniadania. No przecież nie będziemy wędrować na pusty żołądek! Wsiadamy w autokar, który zawozi nas około 10 minut dalej, gdzie tak naprawdę mieści się Hobbiton, podczas podróży oglądamy materiały filmowe przybliżające nam historię tego miejsca, a także mamy okazję zobaczyć znajome twarze na ekranie m.in. Petera Jacksona czy Frodo Bagginsa (Elijah Wood).
Następnie przypisany nam przewodnik zbiera grupę i zaczyna się najlepsze!
Wkraczamy w magiczny świat Hobbitonu, przechadzając się wydeptanymi dróżkami. To uczucie porównywalne jest do momentu w filmie Drużyna Pierścienia, kiedy Gandalf wjeżdża do Hobbitonu, i my również poznajemy je wtedy po raz pierwszy… Plan zbudowany jest bardzo realistycznie, do tego stopnia, że mamy wrażenie, że zaraz zza węgła wyjdzie do nas hobbit, patrząc się krzywo na wkraczających do jego domu ludzi. Spacerujemy mijając zielone drzewa, ogródki z prawdziwymi uprawami warzyw, rabatki kwiatów oraz wiele hobbickich norek!
Dbałość o szczegóły.
Przechadzając się dróżkami Hobbitonu zadziwia wiele szczegółów, które tworzą to miejsce jeszcze bardziej namacalnym.
Na przykład z kominów norek unosi się prawdziwy dym.
Pomiędzy domkami możemy zauważyć wiszące pranie, które ponoć na potrzeby odwiedzających wycieczek wymieniane jest co 3 miesiące, tak aby nadal było “świeże”. Ponoć w trakcie kręcenia na planie filmowym zatrudniona była przez Petera Jacksona kobieta, której zadaniem było codziennie wieszać i rozwieszać pranie, żeby na trawie widoczne były naturalnie wydeptane ścieżki.
Ciekawostka od przewodnika:
Ponoć Peter Jackson bardzo chciał, aby znalazła się scena, podczas której hobbickie dzieci bawią się pod drzewem śliwkowym. Był on tak zdeterminowany, że z istniejących drzewek jabłkowych i grusz zostały zerwane wszystkie listki i przyczepiono sztuczne listki i sztuczne śliwki po to, aby taka scena powstała. Ponoć widać ją przez kilka sekund w rozszerzonej wersji filmu. To dopiero dbałość o szczegóły!
Na tym zakończymy naszą wycieczkę na dziś, ale to jeszcze nie koniec całej wyprawy do Nowej Zelandii. Zapraszam Cię na kolejny wpis, ciąg dalszy wizyty w Hobbitonie, a w nim udamy się m.in. do innej ważnej hobbickiej norki, w której mieszkał zarówno Bilbo jak i Frodo Baggins, a w późniejszym czasie nawet wspomniany wyżej Sam Gamgee. To chyba najbardziej znana nora hobbicka, odwiedzana przez krasnoludów, czarodziejów i hobbitów z kilku ćwiartek, a także wieloletni przedmiot zazdrości Bagginsów z Sackville, czyli BAG END.
"W pewnej norze ziemnej mieszkał sobie pewien hobbit. Nie była to szkaradna, brudna, wilgotna nora, rojąca się od robaków i cuchnąca błotem, ani tez sucha, naga, piaszczysta nora bez stołka, na którym by można usiąść, i bez dobrze zaopatrzonej spiżarni; była to nora hobbita, a to znaczy: nora z wygodami..."
- J.R.R. Tolkien, Hobbit, czyli tam i z powrotem
cdn.